Ahoj!
Wczoraj mieliśmy przyjemność znów gościć w super regionie jakim są Myślenice. Plan był krótki, a mianowicie: Myślenice – Kudłacze – Pcim. Co ciekawe, to na naszej trasie pojawiło się więcej biegaczy niż turystów. Również schronisko zaskoczyło nas pozytywnie, tym iż było w nim więcej dzieci niż dorosłych, co oznacza, że coraz więcej rodziców decyduje się pokazywać świat swoim dzieciom już od najmłodszych lat. Oczywiście ten stan rzeczy nie mógł umknąć kociemu „inspektorowi”, który próbował dzielnie pilnować porządku na Kudłaczach. A w między czasie nawet bajker przemknął na grubasie 🙂
Naszą trasę rozpoczęliśmy z nad Zarabia w Myślenicach. Jest to świetne miejsce na bazę rowerową oraz pieszą, które skupia w sobie mnóstwo szlaków Beskidu Makowskiego.

Następnie czerwonym szlakiem udaliśmy się na Podwójny Grzebień. Niestety ten odcinek nie nadaje się na przejazd rowerem, gdyż jest bardzo stromy. To nic, bo wokół tej góry, są wyznaczone dwie trasy rowerowe, zielona i czerwona.
Wracając na szlak. Tego dnia zima rozpieszczała nas swoim niesamowitym pięknem 🙂
Nawet gałązki przywdziały futerko 🙂
Idąc czerwonym szlakiem, już w kierunku Schroniska Kudłacze dochodzimy do miejscowości Działek, którą przecina zielony szlak robiący pętle przez Kamiennik do Schroniska Kudłacze oraz żółty, który prowadzi przez Krzywicką Górę do Pcimia. Taki oto z niego skromny widok 🙂
Dochodząc prawie do schroniska w oddali słyszę znajome dźwięki hebli (ham. tarczowych). Od razu wyciągnąłem telefon i zacząłem filmować. Tuż za drzewami, wyłonił się bajker na „grubasie”.
Dobre ciuchy, odpowiedni sprzęt i można śmigać 🙂
Poniżej już dochodzimy do schroniska.
W schronisku, w tym dniu chyba odbywał się zlot przedszkolaków i nie tylko. W pewnym momencie, było więcej dzieciaków niż dorosłych 🙂 Nad całym zgromadzeniem czuwał miejscowy gospodarz „kot inspektor” 🙂
Z jedzenia, to śmiało możemy polecić placki ziemniaczane, a z napoi grzane piwko. Sprawdzone, polecam! Ciekawostka, jedna z pozycji menu to zestaw grillowy: kiełbaska, pieczywo i ketchup za 6 zł. Kurcze, niestety zapomniałem cyknąć zdjęcia 🙁
Po wyjściu ze schroniska, Martynka rzekła kilka słów i ruszyliśmy dalej tym razem czarnym szlakiem do Pcimia. Nasz czas zejścia to jakaś godzinka dwadzieścia, czyli czterdzieści minut szybciej niż na tablicach.

Czarny szlak chwilę prowadził asfaltem, a po 30 min odbił w las. Tutaj chciałbym zaznaczyć, że ten odcinek bardzo fajnie prezentuje się na zjazd powrotny z Kudłaczy. Jest stromo, są sekcje kamieniste, a niekiedy drzewa przecinają drogę 🙂 (mapka i wykres na dole)

W Pcimiu skierowaliśmy się dalej czarnym szlakiem przez kładkę. Natomiast chcąc wrócić na rowerze do Myślenic, trzeba przed kładką skręcić w prawo i pojechać boczną drogą wzdłuż Raby.
Trasę zakończyliśmy na przystanku PKS. W tym miejscu nie ma co liczyć na szybki powrót. Z rozkładu wynikało, że najwcześniej to za dwie godzinki jakiś bus może nas zgarnąć. Może, ale nie musi, bo przecież skoki narciarskie odbywały się tego dnia w Zakopanym, a oprócz tego jest środek ferii. Nie zastanawiając się, rozpaczliwie wyciągnąłem rękę z paluchem do góry, a już po 10 minutach mieliśmy transport do Krakowa 🙂 Pozdrawiamy Pana z Toyoty.
Na koniec chciałem się przyznać do czegoś. Rano jak się obudziłem, pierwszy raz w życiu miałem jakieś dziwne przeczucia, takie niby lęki, które by mogły skutecznie zatrzymać nas w Krakowie. Całe szczęście, Martynka była mocno zmobilizowana do wyjazdu i mnie pogoniła z łóżka do działania 🙂 Moja zasada nie została złamana – co by się nie działo, wyjazdów, podróży nie odmawiam! 🙂
To by było na tyle. Dzięki za czas poświęcony nad lekturą naszego bloga. Na sam koniec, mam prośbę, napisz coś proszę w komentarzu. Cokolwiek, że fajny, że do kitu, że brzydkie zdjęcia, cokolwiek 🙂 Widzimy w statystykach, że ruch na stronie jest, i dobrze. Przydałby się również jakiś feedback, jakikolwiek! Dzięki
Linki:
Fajna stronka do planowania tras górskich
Dokładny opis trasy, z ciekawymi podpowiedziami dla baikerów. W opisie nie ma monotonii bo tekst urozmaicony jest osobistymi uwagami a zdjęcia z trasy fajnie wrzuconymi filmikami /b.dobry bakier na grubasie/ Tylko przydałoby się więcej śniegu, dla Was byłoby i ciekawiej i większa frajda. Trasa Zarabie – Kudłacze – Zarabie to pierwsza eskapada Bafiego, oczywiście w jesieni, wrócił ledwo żywy.
Dziękujemy za ciepłe słowa. Podejrzewam, że Wujek nieraz robił tą trasę, z buta, czy na rowerze 🙂
Bafi to taki mały globtroter 😛
Fajnie się Wam udał wyjazd, widzę, że juz parę lat temu, ale szukalam informacji o Kudlaczach i trafilam do Was 🙂 pozdrawiam! ☺